Wystarczy rozejrzeć się dookoła aby zobaczyć, jak wielkie zmiany zachodzą na płaszczyźnie fizycznej oraz duchowej. Już nie tylko strach, który pojawia się wraz z pandemią, ale także siła z jaką natura reaguje na niszczenie jej przez ludzi, zaśmiecanie i zatruwanie atmosfery…
Kiedy patrzę na to, to czuję ogromny ból w sercu. I wiem, że nie jestem w tym sama, ponieważ coraz więcej ludzi odczuwa to samo każdego dnia. Myślę, że pandemia jest nam potrzebna. Potrzebna jest ludzkości choćby po to, aby dostrzec jak wielkie zmiany zachodzą w Naszych domach, życiu, społeczeństwie i na ziemi… Przestaliśmy dostrzegać tego, co jest tak naprawdę istotne w codziennym życiu. Przestaliśmy dostrzegać piękno, wdzięczność i miłość.
Dane nam jest bycie tu i teraz i doświadczanie ,,siebie,, w tym co tworzymy i co jest naszym udziałem. Zapomnieliśmy czym jest współczucie i bycie w miłości bezwarunkowej… I nagle ludzkość doświadcza bezsilności jaką niesie za sobą wirus.
Ludzkość przechodziła już poprzez przeróżne epidemie a także kataklizmy. Zawsze podnosiła się z upadku i tworzyła życie od Nowa. Matka natura też sobie zawsze z tym radziła… I tym razem też tak będzie.
Ważne jest, aby dostrzec to o czym zapomnieliśmy. Bo któregoś dnia możemy obudzić się po drugiej stronie żałując, że przespaliśmy Nasze życie. Zobaczymy wisząc nad naszym ciałem, jak najbliższe Nam osoby zostały i muszą same zmagać się z tym, do czego my już nie mamy dostępu.
Nie bądźmy samolubni i ślepi na to co się dzieje. Zastanówmy się po co wybraliśmy życie akurat teraz, kiedy tyle zmian w świadomości zachodzi na płaszczyźnie i fizycznej, i duchowej.
Kiedy już przyjdzie Nasza pora na opuszczenie tego wymiaru bądźmy dumni z siebie, że wynieśliśmy największe wartości z życia jakie mogliśmy. I nie jest tym ani bogactwo fizyczne ani majątek, którym obdarzymy Nasze dzieci. Niech jest to bogactwo duchowe, miłość, współczucie i zrozumienie potrzeb drugiego człowieka i matki natury, która wznosi Nas na swoich rękach.
Nie wiem jak Wy, ale ja już nie jestem w stanie oglądać telewizji, słuchać radia i nie cieszą mnie materialne pierdoły.
A drogę, którą obrałam ukierunkowałam na pomoc ludziom oraz zwierzętom.
I czuję, że do tego planu przygotowywałam się od bardzo dawna. Tak jak i Wy… Bo jesteście dokładnie w tym samym czasie tu na ziemi jak i ja.
Wykorzystajcie to, aby zrozumieć jakie wartości są teraz najważniejsze.
Wokoło są ludzie, którzy nie radzą sobie sami ze sobą.
Rodzina, która żyła na zewnątrz w iluzorycznym świecie ma problem w odnalezieniu siebie razem – jest to niestety choroba obecnego czasu. Nie krytykujmy ich, ale pomórzmy w taki sposób jaki potrafimy. Dobrym słowem, uczynkiem a czasem nawet gestem zrozumienia.
Wykorzystajmy teraz ten czas, aby poznać siebie lepiej.
Bo kiedy mamy możliwość pobycia sami ze sobą nagle okazuje się, że pojawia się problem i zrozumienie, że zewnętrzne życie było ucieczką od siebie samego.
A może właśnie powinniśmy okazać wdzięczność wirusowi, że dał nam tą możliwość izolacji? Ze dał Nam czas na zrozumienie swoich ukrytych lęków?
Pamiętajmy, że to Nasz wybór życia i czasu, w którym jesteśmy teraz. To my tworzymy Naszą rzeczywistość a nie ktoś inny. Nie dajmy się bardziej zmanipulować mediom i innym ,, ważnym ludziom,, rządzącym i mówiącym nam co jest dla Nas najlepsze. Włącznie myślenie. To naprawdę nie boli. To Nasze życie i to my decydujemy, jak chcemy żyć. Jakie emocje chcemy doświadczać. Zacznijmy żyć świadomie. Od zawsze właśnie o to chodziło. O świadome życie.
Część ludzi już dawno zrozumiała, że życie jest czymś innym niż pierwotnie się wydawało. Część innych wykorzystuje tych śpiących, do tworzenia własnej rzeczywistości. Jeszcze inna część tkwi w tym iluzorycznym świecie, bo uważa, że tak jest wygodniej. Nie musi podejmować żadnych decyzji. I Ci niestety mają najciężej w tym co dzieje się teraz. Tracą oparcie.
A Ty? Gdzie jesteś teraz?
Wiecie co czuję, kiedy wychodzę po za moją strefę komfortu? Ból… I żal zagubionych ludzi.
Moja strefa komfortu to oczywiście mój dom, moje ranczo, moje zwierzęta, którymi dano mi się opiekować. Moja rodzina, którą tu na ziemi mam.
Tworzę ją każdego dnia i każdy swój dzień witam wdzięcznością.
Jestem gotowa na to, że jutro znowu mogę być potrzebna w innym miejscu, aby porozmawiać z tymi, co tej rozmowy potrzebują. Taki jest los terapeuty. Ale nie zapominam co jest najważniejsze… współczucie, troska i miłość bezwarunkowa.
Boli mnie los ziemi, los ludzi i los zwierząt… i wiem, że to wszystko może się zmienić, jak ludzkość zrozumie, że nie pieniądze i dobra materialne są najważniejsze a miłość i zrozumienie potrzeb drugiego człowieka i natury.
Jak przestaniemy nią niszczyć i zaczniemy o nią dbać. Jak zaczniemy dbać o siebie i innych.
Obudźcie się
.
A Ci co już dawno się obudzili, proszę, niech pomogą innym. Tylko w ten sposób mamy szansę przetrwać.