Życie w świecie równoległym

Po raz pierwszy spotkałam się z tym terminem na warsztatach  z kilkanaście lat temu. Byłam troszkę zaskoczona, że możemy doświadczać jednocześnie kilku żyć na ziemi lub w innych przestrzeniach energetycznych.

Nie rozumiałam tego.

Dziś wiem, że aby rozumieć to trzeba to poznać, poczuć i doświadczyć. Inaczej ciężko jest nam w ogóle pojąć pewne doświadczenia, jeżeli nie posiadamy ich w dostępnej naszej pamięci.

Wraz z rozwojem dostrzegamy pewne zależności, pewne schematy oraz otwierają się dla nas drzwi do tego co jest w Nas ale w tej części niedostępnej na co dzień.

Zawsze czułam, ze jesteśmy czymś więcej niż tylko tym ciałem i tą osobowością. Łączyłam się mniej świadomie lub bardziej z inną rzeczywistością a i tym samym z opiekunami i istotami, które w naszym życiu nam towarzyszą.

Dopiero jakiś czas po tym, o czym opiszę poniżej, dostałam do ręki narzędzie jakim jest hipnoza regresywna.

Na szczęście to przeżycie- tamtej nocy, było dla mnie tak oczywiste że opisałam je na swoim blogu http://alaneiz.wordpress.com/

Dziś doświadczam tego z ludźmi poprzez pracę z hipnozą, doszukując się odpowiedzi do pewnych zdarzeń w ich życiu.

Jakże czasem zaskakujące jest, kiedy właśnie przemieszczamy się w czasie do innych przestrzeni energetycznych lub w miejsca tak dalece odległe od naszego gwiezdnego systemu.  Coraz bardziej jest mi bliskie zrozumienie żyć równoległych, żyć na innych planetach a także w innych przestrzeniach energetycznych.

A o to moje wspomnienie ..

Byłam kobietą…

 Wysoką smukłą szatynką… Przeciętnej urody…Raczej włosy bardziej proste niż kręcone.

Miałam taką zwykłą szarą suknię…łachmany ..  

Miejsce, w którym byłam było odludziem… Nie było żadnych zabudowań.. 

Poczułam, że to było jak więzienie  i zarazem było wielkim kamieniołomem.. Tylko piach i skały w kolorze żółci ,pomarańczy czy czerwieni..

Było tam więcej ludzi..

Wszyscy pracowali bardzo ciężko… Jakbyśmy byli wygnańcami na odległej planecie, gdzie nie było nic.

Nic oprócz piachu i skał.

 Stroje przypominały mi dawne czasy Mojżesza.  Mężczyźni odziani tak jak i odziane w tym życiu kobiety.

Stroje były bardzo do siebie podobne… Wszystkie szaty smutne ,beżowe lub szare i zniszczone -schodzone i zbrudzone kurzem..

 Woda przetrzymywana była w jakiś starych naczyniach.

Piliśmy ją z dłoni…   

Mogłam poczuć jej smak i poczuć spierzchniętą skórę dłoni i ust…

Było tam bardzo gorąco.

 Nie miałam rodziny… Nie byłam zamężna ani nie miałam dzieci…

Ale był mężczyzna, którego bardzo kochałam…

To była inna miłość..

Taka prawdziwa ,szczera, bezwarunkowa. Nic nas więcej, po za wielką przyjaźnią nie łączyło…

Żaden związek jak kobiety z mężczyzną… Tylko to wyjątkowe  uczucie innej miłości ..

Jak upadałam podnosił mnie i obmywał ranę… Opiekował się mną choć nie musiał…

 Pamiętam jak on wyglądał.. Miał jaśniejsze włosy ode mnie. Mocno kręcone, długie za ramiona i brodę . Wszystko takie rozwiane przez wiatr i zaniedbane prze otoczenie, w którym –byliśmy. Albo trwaliśmy.

 Miał jasne brązowe oczy…

Było to ciężkie życie..

Smutne. 

Ale my byliśmy silni , a w sercu była nadzieja,  że kiedyś to miejsce opuścimy…

Nawet była myśl , ze jestem tam aby nauczyć się wytrwałości i siły jaką inne miejsce i doświadczenie, nie dały by mi w takiej właśnie postaci jaką mogę tam tego doświadczyć…

Chciałam być silna..  I dlatego tam byłam

  Myślę,  że i tak właśnie było..

 Tam był zupełnie inny poziom świadomości niż tu na ziemi…

Wtedy też i pojawiła się inna wiedza lub myśl , że wielcy mędrcy tam na tamtej ziemi , kiedy już byli zmęczeni życiem i ciężarem codzienności,  poddawali się truciźnie. Truciźnie,  którą posiadały pewne pająki tam właśnie zamieszkujące piaszczyste  podłoże.

Wyglądem przypominały nasze ziemskie skorpiony.

  I w jednej chwili widzę jak swoją dłoń podkładam…. i czuję to ukąszenie…

 Poddałam się… Albo już chciałam odejść ..

Opuścić tamto miejsce.. 

Wydaje mi się,  że były tylko dwa sposoby aby odejść  z tamtego miejsca.

Jednym z nich była właśnie ta metoda.. To my podejmowaliśmy decyzję –kiedy..

 Czułam się tam jak ktoś wyjątkowy, ale raczej było to wewnętrzne odczucie . Nie dla innych.

Może i byłam tam aby osiągnąć poziom mistrza?? Tak to teraz czuję.. Dla siebie. Po to aby przejść kolejny etap swojej inkarnacji.

Żyliśmy tam w grupie.

Mam jednak odczucie , że mimo tego, że byliśmy tam wszyscy razem, to jednak każdy był tam dla siebie..

 Traktował to wszystko jako drogę ducha..

Z własnego wyboru.

Tak jak kontemplację.. Jak naukę .. Jak poznanie siebie samego, poprzez doświadczanie ciężaru tej drogi…

Może byłam tam aby to w sobie odnaleźć?? poczuć?? zrozumieć …???   

 Myślę -że tak właśnie było…

  

Kiedy ten pająk mnie ukąsił , poszłam przed siebie na taką dużą płaską przestrzeń ..piach i drobne kamienie…. 

 Idąc mijałam innych, ale patrząc w słonce byłam już pod wpływem jadu.. 

 Jakbym była zamroczona. Trucizna zalewała moje ciało.

Czułam to bardzo wyraźnie.

 Ten mężczyzna podszedł do mnie w pośpiechu i złapał mnie w pół pasa.  Jakby chciał mnie przytrzymać …  

Nie powiedział mi nic.. Wiedział co zrobiłam… A ja upadając na ziemię pociągnełam go za sobą… 

 Upadł na mnie i poczułam jak przygniata mi brzuch… to bolało.. Bardzo bolało a ten ból zaczął się coraz bardziej pogłębiać rozlewając na całe moje ciało. 

Zaczęłam też zapadać się w siebie i tracić przytomność..

Umierałam.

Byłam tego wszystkiego w pełni świadoma …  To było bardzo realne..

 Zaczęłam powolutku tracić oddech i przestałam nagle oddychać.. 

 Umarłam…

Dokładnie w tym samym czasie jak tam przestałam oddychać tu otworzyłam oczy i usiadłam nagle na swoim łóżku w fizycznym świecie… Uświadomiłam nagle sobie –gdzie jestem.

Byłam w pełni świadoma, że właśnie w tej chwili przeżyłam swoją własną śmierć..

Nie pamiętam abym kiedyś tu na ziemi doświadczyła czegoś podobnego ..

Na pewno nie tak świadomie jak teraz..

To było – w porównaniu do czasu ziemskiego bardzo odległe w czasie…

Jak tu na ziemi – początki życia i zasiedlania tej planety..

Ale poza czasem ziemskim dla mnie to była chwila kiedy żyłam tam..

Byłam w innym świecie.. W innej rzeczywistości a to było moje inne wcielenie na innej planecie.. Tak bardzo realne jak świat, w którym jestem teraz….

W jednej chwili tam umarłam a tu złapałam oddech.

Poczułam to.

Było to dla mnie tak bardzo mocne doświadczenie. Tak realne.

Dziś , kiedy o tym wszystkim myślę to czuję, że właśnie wtedy połączyłam się ze swoją inną cząsteczką ,,ja,, z innego równoległego życia.

Tu poczułam, ze coś się we mnie zmieniło.

Poszerzyła się moja wiedza i postrzeganie. Stałam się silniejsza i pewniejsza tego co robię w swoim życiu.

Już kilkanaście razy podczas sesji z klientami odnajdywałam ich cząstki duszy, z którymi się łączyli.

Na tą chwilę to były cząstki duszy z innych żyć na ziemi.

 

Być może moje opowiadanie zachęci do tego aby szukać w sobie tych połączeń.

Czasem postępujemy niewytłumaczalnie lub budzi się w nas siła i wiedza, z której wcześnie nie zdawaliśmy sobie sprawy.

To dzieje się tak nagle.

A jeżeli jest to połączeniem siebie ( swoich ,,ja,, ) z życiem równoległym ?

A może te życia na co dzień łączą się ze sobą ?

Tak naprawdę nasze ,,istnienie,, jest w większości zagadką a i tym samym drogą do poznania siebie i swoich możliwości.

Zachęcam wszystkich do poszukiwań..

To cudowne móc doświadczać siebie jako istoty wielowymiarowej.

Z pozdrowieniami

alaneiz