Temat świadomości Naszej ziemi nadal wywołuje pewne kontrowersje w Naszym społeczeństwie. Może dlatego, że religia nie uznaje tej możliwości za coś co może być prawdą, a i te instytucje czy ludzie masowo wpływający na Naszą planetę, nie przyjmują tej wiedzy jako prawdę, ponieważ musieli liczyć się z tym, iż ich działania mają wpływ na coś co jest świadome, czuje i nie jest to obojętne.
Ale kiedy tak zagłębili byśmy się głębiej w Nas samych to dostrzeżemy pewną spójność i ŁĄCZNOŚĆ z tym co nazywamy naszą ziemią czy naszą planetą.
Naukowcy już dawno odkryli, że jest kilka wymiarów tej samej egzystencji a co za tym idzie? Że ziemia też musi je posiadać tak jak posiada je człowiek.
Pracując z ludźmi nad oczyszczeniem ich przestrzeni, zaczęłam dostrzegać pewne spójności oraz zazębianie się pewnych warstw ze sobą.
Nasze myśli – ile z nas jest świadoma tego co się z nimi dzieje i gdzie one tak naprawdę idą wychodząc ze spokojem lub w szalonym tempie z naszej głowy?
Sam ich wpływ na nasze życie jest bardzo istotny.
Nie tylko destrukcyjność myśli potrafi wyrządzić nam krzywdę, ale tak naprawdę wypuszczone idą w przestrzeń, do której ją kierujemy.
Jeżeli źle się komuś życzy, to właśnie te myśli uderzają ze swoją siłą w daną osobę, chyba że, jest ona już na innym poziomie niż nasza ziemska egzystencja.
Ale o tym wyższym, poruszę temat trochę później.
Więc wracając do naszych myśli, jeżeli tyczą one nas samych -jestem do niczego, nie uda mi się, mam pecha itd. Wyruszając w drogę z naszego umysłu idą do naszej przestrzeni, czyli tuż nad naszą głowę czy barki.
Pech czy niefart życiowy bierze się dokładnie z tego, co wrzuciliśmy w naszą prywatną przestrzeń.
Nie wiem czemu ludzie nie są tego świadomi. Czemu nie chcą dopuścić do swojego rozsądku faktu, że to my kreujemy swoją rzeczywistość a nasze myśli intencje są tego częścią.
Teraz kolejne – te wszystkie myśli Nasze, sąsiada czy nawet współmałżonka tworzą naszą najbliższą przestrzeń i pole świadomości ziemi.
Czym my bardziej pogrążamy się w żałobie nad własnym życiem tym bardziej wpływa to na nasze otoczenie i ziemię, na której żyjemy.
To z kolei stwarza Naszą przestrzeń do życia.
Sama wiedza na ten temat otwiera przed Nami zrozumienie, dlaczego w jednych miejscach czujemy się bardzo dobrze a z innych najchętniej od razu byśmy uciekli. To samo tyczy się towarzystwa ludzi, z którymi przychodzi nam dzielić swoją przestrzeń.
Bardzo dawno temu byłam z mężem na wycieczce w lesie koło Wejherowa.
Szliśmy taką dużą aleją spacerując pośród drzew. I miejsce to powinno być dla mnie jak najbardziej pozytywne, ponieważ las sam w sobie emituje dosyć wysokie wibracje. Zresztą od dziecka uwielbiałam spacery przez las. Dawały mi one moc, siłę i mogłam oddychać całą piersią.
W tym jednak lesie wcale tak nie było. Czułam dziwny ogromny ciężar na sercu. Chciało mi się płakać, a nawet rzecz biorąc wyć z powodu cierpienia jakie czułam w sobie. To był najbardziej koszmarny spacer w moim życiu.
Nie mogąc już dłużej znieść tego co mnie tam spotkało, zapytałam męża co to za miejsce.
Piaśnica. Miejsce, które podczas drugiej wojny światowej, było miejscem masowej egzekucji ludności. Nie tylko Polskiej.
Wiem dziś, że już nigdy więcej tam nie pojadę.
Ten spacer był w latach, kiedy jeszcze nie pracowałam nad swoim rozwojem osobistym i nie byłam świadoma tego wszystkiego, o czym dziś tu piszę.
Takich miejsc jest pełno na całym świecie i masa ludzi czuje, że coś jest nie tak.
Skoro zapisuje się taka emocja w danym miejscu -a wiadomo, że czym emocja jest niższa i mocniejsza tym bardziej jest odczuwalna, to równoznaczne jest to z tym, że ziemia nosi tą świadomość w swoich polach i nią emanuje.
A skoro tak jest to znaczy, że musi istnieć pole świadomości ziemi.
Bez dwóch zdań jesteśmy częścią tego świata i tej właśnie ziemi. Łączymy się z nią polem, które przenika naprzemiennie przez nas i ziemię. Więc to co z nas wypływa jest w polu ziemi a to co zapisane w polu ziemi dociera też do nas samych.
Wielu przebudzonych ludzi zdaje sobie z tego sprawę. Wszelkie modlitwy, medytacje czy intencje kierowane w pole ziemi dotyczące uzdrowienia i oczyszczenia mają tu jak najbardziej swój sens. Ale nadal jest za mało tych ludzi a to co naprawdę dzieje się na ziemi w obecnych czasach jest zbyt destrukcyjne dla pola matki ziemi. Myślę, że to jest jeden z głównych powodów wszelkich kataklizmów, które w obecnych czasach manifestują się na tej planecie.
Czytając książkę Vadim Zelanda Transerfingu rzeczywistości, mogłam zrozumieć, dlaczego jest to czasem tak drastyczne w skutkach.
Wszystko działa na zasadzie wahadła. W jedną stronę destrukcja to w drugiej jest przeciwwaga. Aż do całkowitego rozładowania energii i osiągnięcia równowagi.
Vadim nazywa to nadmiernym potencjałem.
Wszyscy jesteśmy w tym świecie gośćmi. Nikt nie ma prawa osądzać tego, co nie zostało stworzone przez niego samego. Stwierdzenie to należy pojmować w świetle relacji z wahadłami.
Ja może troszkę inaczej to postrzegam, ale uważam, że jego stwierdzenia są jak najbardziej trafne.
Równowagę można zakłócić nie tylko czynem, ale także myślami. I to nie tylko dlatego, że następują po niej czyny. Myśli emitują energię, a jak już wiadomo, wszystko w świecie materialnego urzeczywistnienia posiada podstawę energetyczną.
Może nam się wydawać, że nasza myśl jest zbyt mała, aby wywrzeć wpływ na otaczający nas świat. Nic bardziej mylnego. Każda myśl, jak kropla wody, jest częścią czegoś dużo większego.
Ludzie bardziej wrażliwi naprawdę odczuwają myśli innych ludzi na swój temat. Odbierają też te energie, które ciągną się na linii czasu danego rodu.
Czas, w którym żyjemy jest już inny niż ten, w którym ja np. dorastałam. Wtedy moje myśli realizowały się po kilku miesiącach a nawet latach. Teraz czasem myślę i już to jest.
Zbiorowa świadomość ludzi przemieszczająca się w pasmach świadomości ziemi wpływa już nie tylko na ludzi, których to tyczy, ale nawet na całe społeczeństwo.
Wystarczy włączyć telewizor w momencie wiadomości na temat jakiejś katastrofy- ja od razu czuję taki ból w sercu, że potrafię wybuchnąć ogromnym płaczem, na który nie mam wpływu ani najmniejszej kontroli.
Masa ludzi to ogląda i dokładnie poszerza się pole smutku i żalu.
To już nie znika.
To jest w tym polu i przeciwwagą jest właśnie rozładowaniem nadmiernego potencjału.
Choćby w postaci huraganu.
Obserwując energią dookoła ludzi, można zobaczyć, ile tych dziwnych myślokształtów czy programów obciążających otacza człowieka. Z jakimi ciężarami, często własnymi destrukcyjnymi myślami człowiek musi się zmierzać.
Depresja to nic innego jak nagromadzony nadmierny potencjał, który domaga się zrównoważenia.
Teraz każda nasza myśl skierowana w określonym kierunku uderza w odbiorcę równie silnie, jeżeli tylko ta dana osoba przebywa na tej samej linii, na której jesteśmy my.
Ci, którym udało się wejść już na linię czy pasmo wyżej, mogą tylko przyglądać się ze współczuciem na tych, którzy jeszcze walczą. Walczą ze sobą i swoimi myślami.
Myślę, że świadomość tego, czym jest nasza myśl i jaki skutek wywiera ona na całokształt naszego życia i bliskich jest naprawdę w tych czasach jak najbardziej na miejscu.
Wszechświat i ziemia to przestrzeń, w której nic nie znika samoczynnie.
Nasze myśli nie rozpływają się jak mgła w przestworzach. Myślę, że warto być tego świadomym.