Pracując nad sobą i nad swoimi obciążeniami, lękami i programami, cofałam się w te kilka moich minionych żyć, aby i tam uwolnić swoje zalegające emocje.
Właściwie, od tego zaczęłam – praktykowałam na sobie a potem dopiero zaczęłam pracę z ludźmi.
Kiedy człowiek pojmuje czym jest sfera doświadczeń na płaszczyźnie fizycznej oraz jak czas i przestrzeń, której doświadczamy jest jedną z form kształtujących nas na linii czasu, wszystko powili zaczyna układać się w jedną całość. Dopiero wtedy jest możliwość zrozumienia zachodzących procesów w nas samych. Niekiedy życia się na siebie nakładają a niekiedy kolejne wybierane są o innym profilu doświadczeń, aby móc odpocząć lub przeżyć coś odmiennego niż ciężka poprzednia inkarnacja.
Kiedy weszłam na drogę rozwoju duchowego, pojęcie pracy nad programami po pewnym czasie zaczęło być dla mnie troszkę ograniczające i w wielu aspektach niezrozumiałe. Pojęcie doświadczeń duszy dało mi wgląd w procesy, które zachodzą nie tylko na tych płytkich, ale także głębokich poziomach istnienia.
Jedne są dla nas dostępne od ręki, ale inne długo nie są dla nas zrozumiałe. Mam na myśli procesy zachodzące podczas pracy z podświadomością.
Niesamowite jest uczucie, kiedy doświadczając siebie podczas innych żyć, odnajdujesz później te cząstki w tej osobie, którą jesteś teraz. Zaczynasz wtedy rozumieć, że dawne doświadczenia, zebrane lekcję i nauki w minionych inkarnacjach, dokładnie teraz tworzą to kim jesteś.
Swoje reakcje, wiedza, doświadczenie oraz mądrość zawdzięczamy dokładnie tym wszystkim przeszłym swoim żywotom.
Wiadomo, że i to co tam doświadczaliśmy przejawia się często teraz, dlatego traumy, złe relacje, czy jak to inni mówią – powiązania karmiczne, przenosimy także w to obecne życie. I tu regresja do minionych wcieleń jest niezastąpionym mechanizmem.
Nie ma lepszej pracy nad sobą jak wgląd w swoje prawdziwe przeżycia i zrozumienie, dlaczego teraz jest tak a nie inaczej.
I tu, nie wiem, jak to zabrzmi – ale pojawia się coś takiego dziwnego we mnie, czego kiedyś całkowicie nie potrafiłam zrozumieć. Aż do dziś.
Miałam kiedyś takie życie, w którym urodziłam się nadzwyczaj mocno czującym dzieckiem. Była to skromna wioska słowiańska a mnie nazywano wtedy obłąkanym dzieckiem. Wiecznie śmiałam się do niewidzialnych istot. Dziś wiem, bo miałam tą chwilę, kiedy mogłam połączyć się ze sobą tam. Co czułam i czego doświadczałam. Drobna chuda dziewczynka o słomianych, wiecznie poplątanych włosach.
Widywałam nie tylko duchy natury, ale też inne świetliste istoty. Dbały o moją duchową część mnie w tamtym życiu.
Ludzie się ze mnie śmiali, nikt ze mną nie rozmawiał. Traktowali mnie jak chore umysłowo dziecko. Ale wiem też, że moja matka bardzo mnie kochała. Była przekonana o mojej wyjątkowości.
Czułam, co ludzie o mnie myślą i praktycznie całe moje życie spędziłam chodząc po lasach. Nawet nie nauczyłam się mówić. Byłam niemową.
Utopiłam się w bagnie mając wtedy zaledwie 11 lat.
Dziś czuję część tamtej mnie w sobie teraz. Czasem nawet mam odczucie, że jestem zaskoczona, że tyle potrafię zrobić i że potrafię tak inteligentnie podejść do niektórych spraw. Chodzi o wyrażanie słowami siebie. I to są tylko takie przebłyski mnie z tamtego życia. Wtedy nie umiałam wyrazić tego słowami tylko uczuciami. W tym życiu nie ma w tym nic nadzwyczajnego, a mimo to czasem czuję się tamtą ja. Pojawia się wtedy taki zachwyt, że udało mi się tak daleko zajść mimo tego, że ona tak nie wiele umiała.
W tym życiu też tak mogło być. Lekarz oznajmił mojej mamie, że gdybym nie urodziła się leworęczna to w tym życiu mogła bym być niewidoma albo niemowa.
Mam też takie odczucie, że każde z żyć jest kontynuacją poprzednich przeżyć i doświadczeń. Jak jeden ciąg zdarzeń. Tylko za każdym razem poznajemy siebie poprzez dalsze umiejętności, wyższe doświadczenia i ciągły rozwój i praca nad sobą. Ale one się ze sobą w jakiś sposób łączą, chyba że dany temat całkowicie przerobimy, aby iść dalej. Jest jeszcze jedno dziwne odczucie – kiedy zabraknie nam rozwiązania na daną sytuację, to jakby przerabiamy to, aby zebrać potrzebne doświadczenie i aby tą sytuację móc rozwiązać. I wracamy do problemu po raz kolejny.W przyszłości? lub w przeszłości.
Dla Naszej wyższej istoty, wszystkie życia dzieją się teraz. Mamy wpływ na zmianę zdarzeń, emocji, odpuszczenie, odpięcie i przeprogramowanie w sobie. I to wszystko można osiągnąć za pomocą właśnie regresji.
Zawsze uważałam, że do pewnych zdarzeń przygotowujemy się kilka inkarnacji. Teraz mam nawet w to wgląd. I cieszę się, kiedy mogę i potrafię pracować w ten sposób z innymi.
Już nawet nie mówię tu o lękach, fobiach czy innych programach tego typu, ale nawet zwykłej relacji z samym sobą.
Na przełomie żyć uczymy się szanować siebie, wywyższać siebie, potem tracimy kontakt ze sobą, zarzucamy sobie wiele, obwiniamy i karamy a na koniec musimy odnaleźć z powrotem drogę do zaufania i akceptacji.
I tak naprawdę właśnie to jest celem naszego życia. Pełna harmonia ze sobą.
Jeżeli tu w środku mamy porządek to i sytuacje dookoła są poukładane i w porządku a także w stosunku do nas. Ważne w życiu nie jest to co przeżywamy, ale jak do tego podchodzimy.
Moje największe wyzwanie w tym życiu to był program ofiary. Niezasługiwanie na miłość, radość i szczęście oraz ciągłe poczucie niesprawiedliwości. Myślę, że ta 11latka była szczęśliwa sama ze sobą i swoimi niewidzialnymi dla innych przyjaciółmi.
Myślę, że mogła tego nauczyć się we wcześniejszym życiu jako córka szamana w Ameryce północnej.
W tym życiu od dziecka czułam obecność duchów, sił nadprzyrodzonych a za niemowlaka często gaworzyłam i śmiałam się do sufitu 😉. Tak mi opowiadała mama. Wiem, że tam był Emannuel. Mój opiekun.
Zawsze tam był.
Więc skąd program ofiary? Z 1820 roku.
Wracając do samej inkarnacji – wgląd w życia daje nam też ogromne zrozumienie czym jest życie.
Skąd biorą się pewne nasze nawyki oraz reakcje na zdarzenia. Zawsze możemy rozegrać je inaczej ucząc się i przybierając różne role w naszym życiu.
Nie ma jakby ograniczeń na tej płaszczyźnie.
Z poziomu duszy ciągle jesteśmy zachłanni na doświadczenia. Dla niej niema czy są bolesne czy radosne. Nawet wręcz śmiem powiedzieć, że te bardziej bolesne są bardziej pożądane.
Są niektóre choroby, których nie da się wyleczyć. Niestety, ale i to trzeba czasem zrozumieć, że jest to potrzeba doświadczeń.
Kiedy rozumiemy ten proces doświadczeń na ziemi, łatwiej jest nam przyjąć i zrozumieć zakres tych doświadczeń. A samo zrozumienie bardzo często obraca serię niefortunnych zdarzeń w pasmo zrozumienia, zmian i równowagi, która pojawia się jako następstwo akceptacji.
Kiedyś mocno miałam do siebie żal o niektóre emocje. Nie mogłam sobie wybaczyć, że nie umiem nad nimi zapanować. Wyrzuty sumienia bombardowały mnie jak karabin maszynowy aż mój opiekun wytłumaczył mi, że po to tu jestem.
To ziemia, to fizyczność i świat emocji. Nie mogę się ich wyprzeć, bo one są częścią naszego doświadczenia. Doświadczam ich, bo żyję w tym wymiarze.
Kiedy to w końcu zrozumiałam, wybaczyłam sobie i przestałam z tym walczyć, samo znikło.
I o to właśnie chodzi.
Bez walki nie ma wroga. Jest zrozumienie.
Regresja do poprzednich inkarnacji ma też jeszcze inny ciekawy aspekt. Można poznać nie tylko swoje życie, ale przypomnieć sobie jak było kiedyś. Jakie mieliśmy dobre strony, czego się nauczyliśmy i możemy świadomie wykorzystać to tu i teraz.
Możemy też nauczyć się cenić te doświadczenia i rozwijać w sobie pasję poznania siebie w tych wszystkich wersjach osobowości.
Kiedy uda nam się poodczepiać te przeszłe ciężary blokujące nas do wejścia na wyższy poziom, zaczyna się bardziej świadome życie i kolejny etap, czyli kreowanie własnej rzeczywistości.
Kiedy nie rządzą nami już traumy i programy niższego rzędu, otwiera się przed nami nowa brama możliwości.
Też sam wgląd w koło inkarnacyjne lub i nawet regresje duchowe, które dają nam możliwości wejścia w świat ducha, pozwalają nam na szersze widzenie czym jest życie oraz zrozumienie, że możemy tworzyć sami naszą rzeczywistość. Tak naprawdę to od nas samych zależy to, gdzie mieszkamy, kim jesteśmy, co jemy oraz z kim przebywamy. Kiedy uczymy się pokory i praktykujemy wdzięczność wszechświat otwiera przed nami nowe możliwości. Nie ma już życia takiego jakie nam lis zgotował tylko sami wybieramy czego potrzebujemy. Nikt nam nic nie narzuca.
Nie jest to miejsce tylko dla wybranych a dla każdego, kto chce zmienić swoje widzenie życia, pozbyć się tego co już dawno można było odpuścić i przepracować.
Jest to i tak celem każdego z nas. Tylko, że od Nas samych zależy, kiedy na tą ścieżkę wejdziemy. To jest nie uniknione, bo taki jest zapis ewolucji duszy. Tylko łatwiej jest podjąć decyzję samemu niż zostać przez wszechświat zmuszonym.
Więc podsumowując, regresja jest jedną z niezbędnych narzędzi do wprowadzenia zmian. Myślę, że warto wypróbować.
Można jej doświadczać w różny sposób. Poprzez medytację, oddech, hipnozę czy inne metody wprowadzający Nas w trans. Nie ma to większego znaczenia a znaczenie ma nasza chęć i gotowość do zmian. Myślę, że to dobry czas… Zresztą zawsze czas jest dobry, jeśli tylko chcemy tych zmian…